Bąkiewicz usłyszał zarzut. Co działo się przed prokuraturą?
Lider Ruchu Obrony Granic pod lupą prokuratury
Robert Bąkiewicz, przewodzący kontrowersyjnemu Ruchowi Obrony Granic (ROG), został w poniedziałek, 18 sierpnia, doprowadzony do Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim. Tam usłyszał zarzut znieważenia funkcjonariusza publicznego. Wydarzenia przed budynkiem prokuratury przyciągnęły uwagę mediów ze względu na nieoczekiwane i szokujące sceny.
Okoliczności zarzutu wobec Bąkiewicza
Zarzut postawiony liderowi ROG wiąże się z incydentem, który miał miejsce 29 czerwca na moście granicznym w Słubicach. Wówczas Bąkiewicz miał obrazić czterech funkcjonariuszy Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej podczas pełnienia przez nich obowiązków służbowych. Za takie przewinienie grożą kary: grzywna, ograniczenie wolności lub nawet do roku pozbawienia wolności.
Sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim, a decyzję o postawieniu zarzutu podjęła nadrzędna Prokuratura Regionalna w Szczecinie.
Atmosfera przed prokuraturą
Na zewnątrz budynku zgromadzili się zwolennicy ROG, którzy demonstrowali poparcie dla Bąkiewicza. Manifestanci przyszli z polskimi flagami oraz przyodziani w narodowe barwy. Sam podejrzany nazwał wezwanie go na przesłuchanie „polityczną hucpą”, mającą na celu zastraszenie i powstrzymanie działań Ruchu Obrony Granic oraz innych antyimigracyjnych grup w kraju.
„W mojej ocenie to polityczna hucpa, próba zastraszenia i dezorganizacji Ruchu Obrony Granic w Polsce. Polacy będą pierwszym państwem, które oprze się multikulturowości. Polacy nie zgadzają się na masową migrację. Wiążę to przesłuchanie z próbą zastraszenia i złamania ruchu obrony granic. Nie wiem, czy będą postawione zarzuty. Próba oskarżania mnie o jakieś przestępstwa ma na calu odebranie mi wiarygodności, odebranie wiarygodności sprzeciwom wobec migracji. Nie chcemy mieć w Polsce ani Paryża, ani Berlina”
– mówił Bąkiewicz przed wejściem do prokuratury.
Obrona i stanowisko Bąkiewicza
Po przesłuchaniu mecenas Krzysztof Wąsowski, pełnomocnik Bąkiewicza, poinformował, że zarzuty bazują wyłącznie na słowie jednego funkcjonariusza, który miał usłyszeć rzekome znieważenie. Wąsowski podkreślił, iż jego klient odmówił składania wyjaśnień do momentu zapoznania się z materiałem dowodowym, na który nie miał dotychczas dostępu.
„Problem polega na tym, że pan Robert Bąkiewicz takiego słowa nie wypowiedział, natomiast ono zostało usłyszane przez jednego z funkcjonariuszy, który uznał, że to jest słowo od pana Roberta Bąkiewicza”
– mec. Krzysztof Wąsowski, cytowany przez „Fakt”
Znaczenie zdarzenia i dalsze kroki
Sprawa ma szerokie reperkusje polityczne, szczególnie w kontekście oporu wobec masowej imigracji i multikulturowości w Polsce. Zarzut wobec lidera ROG traktowany jest przez jego sympatyków jako próba zduszenia opozycyjnego ruchu poprzez jego dyskredytację. Jednocześnie trwają prace śledcze, a przyszłość prawna Bąkiewicza będzie zależała od dalszych ustaleń prokuratury.