„Rosyjskie jednostki” w pobliżu portu w Szczecinie. Tusk wydał pilny komunikat
Na terenach państw NATO oraz Unii Europejskiej rosyjskie prowokacje nadal nie ustają. Służby oraz wojska pozostają w ciągłej gotowości, a sytuacja jest niezwykle napięta. Najpoważniejszym do tej pory incydentem był nalot dronów na terytorium Polski, który miał miejsce w nocy z 9 na 10 września. Tymczasem kolejne wydarzenia potwierdzają, że zagrożenie utrzymuje się i eskaluje. Szczegóły ostatnich zdarzeń ujawnił premier Donald Tusk.
Donald Tusk ostrzega podczas konferencji w Kopenhadze
Podczas swojego wystąpienia w Kopenhadze premier Tusk zwrócił uwagę na konieczność zerwania z iluzją bezpieczeństwa w Europie i przyjęcia realiów nowej wojny, którą jego zdaniem już rozpoczęto. Zaznaczył, że działania Kremla wykraczają daleko poza Ukrainę, a prowokacje militarne zdarzają się na co dzień. Atak na Ukrainę był tylko początkiem szeroko zakrojonego planu Moskwy, mającego na celu destabilizację całego regionu.
Premier podkreślił, że wojna nie jest już czymś abstrakcyjnym, a incydenty takie jak ataki dronami na Polskę to tylko niektóre z przykładów trwającej agresji.
„Każdego tygodnia dochodzi do incydentów na naszej granicy z Białorusią” – wskazał premier, podkreślając skalę zagrożenia.
Odnosząc się do mobilizacji społeczeństwa rosyjskiego, Tusk stwierdził:
„Jedyna przewaga Rosji nad Zachodem jest w głowach i sercach. Oni są gotowi walczyć”
Według premiera, to determinacja, a nie liczby czy sprzęt, przesądza o skuteczności wojennych działań. Zaapelował o równie wysoką determinację ze strony Polski i Europy, wskazując na przykład Ukraińców i Mołdawian.
Nowy incydent w pobliżu portu w Szczecinie
W dalszej części konferencji premier Donald Tusk ujawnił, że otrzymał niepokojącą informację o zdarzeniu na polskim wybrzeżu. Został poinformowany o incydencie mającym miejsce w pobliżu portu w Szczecinie.
„Co tydzień mamy nowe incydenty na Morzu Bałtyckim z udziałem Rosji. Otrzymałem informację o incydencie w pobliżu Portu Szczecin” – powiedział Tusk, cytowany przez portal Interia.pl.
Nie ujawnił szczegółów tego zdarzenia, ale potwierdził, że miało ono miejsce dwa dni przed konferencją, prawdopodobnie 30 września. Wskazał, że działania Moskwy na Bałtyku stają się coraz bardziej zuchwałe i trudne do przewidzenia. Choć incydent nie został jeszcze uznany za akt agresji, jego charakter może świadczyć o kolejnej prowokacji Kremla.
Premier podkreślił także konieczność pozostawania w gotowości do obrony infrastruktury krytycznej w Polsce, ostrzegając przed skutkami ewentualnej destabilizacji.
Tusk podkreśla: Polska nie chce eskalacji konfliktu
Pomimo powagi sytuacji, premier Donald Tusk jasno zadeklarował, że nie chce doprowadzić do eskalacji konfliktu i nie dąży do otwartej wojny.
„Nie jestem zainteresowany eskalacją. Jestem ostatnią osobą, która by tego chciała, bo bylibyśmy jej pierwszą ofiarą” – oświadczył.
Dodał, że pokój oraz zawieszenie broni są priorytetem dla polskiej racji stanu. Jednak, jak zaznaczył, dążenie do pokoju nie może oznaczać słabości czy bierności. W jego ocenie, gdyby Rosjanie wygrali na Ukrainie, byłby to koniec nie tylko Polski, ale i całej Europy.
Eksponując rolę solidarności i determinacji, premier odwołał się do przykładów przywódców takich jak Wołodymyr Zełenski i Maia Sandu, którzy wraz ze swoimi narodami przeciwstawiają się presji Moskwy.
„Musimy być tak zdeterminowani jak Wołodymyr i naród ukraiński, jak Maia i naród mołdawski” – zaapelował Tusk.
Premier podkreślił również odpowiedzialność Polski jako kraju granicznego, który musi nie tylko bronić własnych granic, ale także stanowić barierę dla całej Europy.